Jak wyglądał koniec imprezy
Zbliża się powoli koniec imprezy i omijamy, z perspektywy bawiących się – najciekawszą część, ale z perspektywy osób trzecich – tą najbardziej monotonną, bo skupia się wyłącznie na tańczeniu, krzykach, piciu i robieniu przerw na inhalację płuc. Jest godzina 3/4 rano, jest lipiec, więc lato. Krótka już i tak noc, skończyła się zaskakująco wcześnie. Dopiero co zaczynaliśmy kiedy było jeszcze jasno, a tutaj znów zaczyna pojawiać się słońce.
Parkiet jednak ciągle oblegany, muzyka gra, koniec wydaje się daleki. Krążą legendy, że najtrwalsi wojownicy doczekują nawet 6 rana. Są nie do zdarcia, wydaje się, że nic nie jest w stanie ich powstrzymać!
Wcześniej oczywiście pożegnania z każdym kto musiał wcześniej ewakuować się z imprezy, życzenia szerokiej drogi, niebolącej głowy kolejnego dnia, czy spotkania się na kolejnych „Tuczępach”. Wszystko w wesołej atmosferze, która pozwala chodź na chwilę poczuć normalność ( wtedy jeszcze nikt nie spodziewał się, że może być gorzej i lokale zostaną pozmykane oraz zostanie ustanowiony zakaz tańczenia).
Dzień po imprezie
Aby nie fatygować rodziny czy znajomych, niektórzy spali na sali. Tak aby kolejnego dnia od razu posprzątać, a potem móc z czystym i trzeźwym sumieniem wrócić do domu. Przywiezione ze sobą materace i śpiwory zostały wyciągnięte z samochodów i poszliśmy spać. Jednak była jedna rzecz, której nie byliśmy w stanie przewidzieć. Muchy. Było ich pełno, ciągle siadały na twarzy i nikt nie wiedział jaką pozycje przyjąć, tak by dać sobie możliwość zaśnięcia. Na szczęście prędzej czy później wszystkim udało się zasnąć. A potem? No a potem pobudeczka i sprzątanie. Zamiatanie, mopowanie, mycie naczyń, poukładanie ich, sprzątniecie stołów, ułożenie krzeseł. Oczywiście w tle jakaś muzyczka, śpiewanie pod nosem i współnymi siłami doprowadziliśmy salę do stanu przed imprezy. Tyle, że na zegarze wybiła godzina 15, a jeszcze trzeba wrócic do domu. Praktycznie cały dzień spędzony na sali, ale nikt raczej nie żałował. Za kilkadziesiąt lat, będziemy mogli opowiedzieć nasze imprezy wnukom i jak dzięki miedzy innymi tym imprezą, zawiązały się przyjaźnie na całe życie. Koniec.