Imprezy imprezami, ale co było wcześniej?
Zanim zaczęły pojawiać się imprezy, musiał być jakiś początek. Zalążek, który powoli rósł i zamieniał się w coś większego. Ciężko określić taki pierwszy sygnał, który teraz mógłbym nazwać takim czynnikiem zapalnym, to raczej był proces. Proces, który zaczął się od słuchania muzyki na okrągło od kiedy dostałem komputer. Wcześniej, nie zwracając na nie uwagi słuchałem radia, które było w kuchni. W tamtym momencie nie zastanawiałem się nad tym czego słucham, był to po prostu jeden z odbieranych bodźców. Ale jak człowiek staje się starszy i bardziej kumaty, to zaczyna odszukiwać te hity. Lata 70′,80′,90′, wczesne lata XXI wieku, muzyka na której się po prostu wychowaliśmy. Lecąc gdzieś w tle mimowolnie zostawały w naszej pamięci. Właśnie szukanie takich smaczków, takich hiciorków sprawiało i nadal sprawia mi najwięcej frajdy. Szczególnie kiedy spotykamy się ze znajomymi i mogę pochwalić się kolejnym odkopanym przebojem.
A co było dalej?
A dalej największy przełom nastąpił po mojej imprezie 18-stkowej. Rodzice pozwolili zatrzymać mi pieniądze od rodzinki, a ja praktycznie od razu byłem przekonany na co chce je przeznaczyć. Zaczęło się od jakiegoś nagłośnienia, prostej konsoli, mikrofonu. Potem dwie lampy i dobra, zestaw amatora przygotowany. Na pierwszą okazję czekać długo nie musiałem, ponieważ znajomi również radzili mi, żebym spróbował pójść w tym kierunku, a jeden kolega nawet postawił na szali swoją 18-stke. Ja się oczywiście zgodziłem, ale pamiętam ten stres, pierwsze przemawianie przez mikrofon, próbowanie poprowadzenia tej imprezy. Na notatnikach na laptopie miałem popisane scenariusze 3 zabaw, z których ostatecznie zrobiłem tylko jedną. Ale zrobiłem, postawiłem tą pierwszą cegiełkę. Do teraz jestem wdzięczny osobom, które nie bały się wtedy zaryzykować, mieć tą imprezę na trochę niższym poziomie, bo dopóki nie zaczęliśmy robić imprez własnych, gdzieś doświadczenie musiałem zbierać. Dużo łatwiej jest zawalić własne imprezy, bo najwyżej następnym razem przyjdzie mniej osób, a jeżeli zawalisz u kogoś, to nie dość ze sam psujesz sobie renomę, to i kogoś imprezę, która często jest okazją jedną w życiu, jak np. 18-stka czy 40-stka.