Dalszy przebieg imprezy
Kiedy uporałem się już z moim laptopem, dalsze zwlekanie nie miało sensu i doszło do otwarcia imprezy. Zawsze w takim momencie pada kilka słów wstępu, początkowo ode mnie – kwestie organizacyjne, kolejne od Szefuncia i Agaty. Ale że czasy wyjątkowe to i wstęp wyjątkowy. Aby nikomu na pewno nic się nie słało przeprowadziliśmy dezynfekcję. Nie była to jednak dezynfekcja zewnętrzna (np. dłoni), a wewnętrzna. Taka, którą mogę z ręką na sercu polecić każdemu, ponieważ u nas test zdała na 5! Żadnego przypadku zakażenia ( to nie mógł być przypadek). Rozlaliśmy specyfik wszystkim imprezowiczom i aby mieć pewność, że każdy przeprowadzi dezynfekcję, podniosłem wspólny toast. W tym miejscu małą dygresja, zawsze na początku śpiewamy sto lat. Nie byłoby w tym nic dziwnego, ale terminy imprez nie pokrywały się jeszcze ani razu z nikogo urodzinami. Wtedy szukamy kogoś, kogo termin urodzin wypada najbliżej i jemu dedykujemy rozgrzanie gardeł ( rozgrzanie poprzez zaśpiewanie piosenki oczywiście).
Pierwsze pląsy podczas imprezy
W tym momencie imprezę przejmuję już ja. Sam sobie sterem, żaglem i okrętem. Wychodzę z założenia, że pierwsza piosenka musi być zawsze czymś motywowana, albo tematem imprezy, albo jakąś odkopanym hitem sprzed lat, który każdy pamięta, ale na co dzień go nie słucha ( albo słucha go tylko na naszych imprezach). Tym razem padło na przebój The Black Eyed Peace –I Gotta Feeling. W mig parkiet wypełnił się tancerzami. Żaden z nas chyba nie przypuszczał, że impreza potrwa od zachodu, do wschodu słońca.
Niestety nie mam tak dobrej pamięci, by wymienić wam cała playliste i piosenki, które się podczas imprezki przewinęły. Za to z wielką chęcią podam kilka tytułów, które na mojej imprezie są obowiązkowe, np.:
Fergie ft. Q-Tip, GoonRock – A Little Party Never Killed Nobody (All We Got)
Ricky Martin – Livin’ La Vida Loca
Jennifer Lopez – Let’s Get Loud
Pitbull ft. TJR – Don’t Stop The Party
…Dalsza część w następnym wpisie…